Przez dłuższy czas "pilotowałem" postępowanie karne i administracyjne kolegi myśliwego z zachodniej Polski. Został obwiniony o to, że [cytuję akta sądowe] - PORUSZAŁ SIĘ W STAWIE POD WPŁYWEM ALKOHOLU PRZENOSZĄC BROŃ W BAGAŻNIKU SAMOCHODU.Czy ktoś potrafilby wytłumaczyć o co chodziło w tej w sprawie ? Czy to myśliwy brodził w stawie, będąc pijanym i równocześnie na plecach, czy też ramionach trzymał samochód, w bagażniku którego znajdowała się broń palna ?
Nic bardziej mylnego. Otóż poszło o to, że myśliwy, na terenie własnej posesji, stał obok swojego samochodu, w bagażniku którego znajdowała się broń myśliwska. Przy samochodzie stał syn myśliwego, również myśliwy.Właściciel broni stojąc obok samochodu wypił 2 piwa i w tym momencie odwiedzili go na posesji koledzy funkcjonariusze. Nie wchodząc w szczegóły, dlaczego funkcjonariusze policji zaszczycili go swoją obecnością, kazali mu dmuchać w balkonik, wsadzili go do radiowozu, zabrali broń myśliwego z bagażnika jego samochodu i pojechali do mieszkania myśliwego, gdyż tam w sejfie znajdowała się amunicja, do zabezpieczonej przez funkcjonariuszy broni.Ostatecznie sporządzono wyżej wymieniony akt oskarżenia i sprawę skierowano do Sądu. Mój podopieczny przyznał się przed Sądem, że faktycznie przemieszczał się po pijanemu z bronią palną. Faktycznie stanowi to naruszenie obowiązujących zasad prawnych lecz obwiniony uznał, że nie miał żadnego wpływu na to, co znajdowało się w bagażniku radiowozu, którym był przewożony na Komisariat. Przecież to policjanci wsadzili myśliwego do radiowozu, jego broń włożyli do bagażnika radiowozu, to co ten biedny myśliwy miał robić ? No i musiał się przemieszczać razem z bronią, chociaż wcześniej wypił dwa piwa. Całe szczęście, że Sąd wykazał się takim samym poczuciem humoru i uznał, że kurs radiowozem "po pijaku" nie można zaliczyć do form przemieszczania się myśliwego z bronią. Myśliwy wyszedł z Sądu uniewiniony i chociaż oskarżyciel publiczny złozył apelację od wyroku, to i tak Sąd Apelacyjny wyrok utrzymał w mocy. Czy można coś do tego dodać ? Tak - w mojej ocenie przydałby się zdrowy rozsądek.

Jak jednak mówić o zdrowym rozsądku, gdy w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu [woj.kujawsko-pomorskie] od prawie 7 lat trwa proces kolegi, który na terenie swojej posesji, w nocy, strzelił z legalnie posiadanej broni do atakującego go zwierzaka. Zwierzę uciekło.Kilka dni później okazało się, że toczy się postępowanie karne w specjalnym trybie, gdyż zachodził obawa naruszenia imunitetu sądziowskiego. Okazało się, że kolega strzelił do psa, którego właścicielem był sędzia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
Zdaniem organów policji immunitet sędziowski może się rozciągać również na zwierzęta będące własnością sędziego.
Pies uciekł do swego właściciela, który spostrzegł ranę na ciele psa i zawiózł go do weterynarza. Tyle ustalono w trakcie 7 lat procesu. Sąd powołał 4 biegłych, z których każdy miał inną opinię na ten temat. Jako, że Sąd nie dysponował zeznaniami psa, dowodami na to, że pies faktycznie zdechł, a jeżeli faktycznie zdechł - to dlaczego zdechł, dowodami na to, że kula wyjęta z ciała psa faktycznie pochodzi z broni sprawcy, ani nie dysponował żadnymi wyjaśnieniami psa, biegli mieli odpowiedzieć na pytanie w jakiej pozycji znajdował się pies w momencie strzału tzn.czy stał, czy biegł, czy siedział... W tej sprawie chyba faktycznie kogoś trzeba posadzić.. Może psa ?

Post został pochwalony 0 razy